Jakiś czas temu zapytałam was czy chcielibyście czytać o knajpach z innych miast. Zdecydowana większość była za, postanowiłam więc stworzyć serię wpisów "Poza Łodzią". Nie będą to osobne recenzje z oceną, ale krótka relacja. Przez cały weekend odwiedziliśmy kilka godnych polecenia miejsc, więc wyszło sporo materiału. Przed wami pierwsza część miejsc, które warto w Krakowie odwiedzić.
MEAT&GO
Pierwsze miejsce, do którego zawitaliśmy to restauracja określająca się mianem "baru mięsnego". Znajduje się w kompleksie Dolne Młyny, które bardzo przypomina nasze łódzkie OFF Piotrkowska - są to stare budynki fabryki tytoniu i cygar. W piątkowy wieczór wszystko jest pięknie oświetlone i tętniące życiem.
Meat&Go od wejścia przypomina trochę rzeźnię - jest bardzo surowo i niezbyt przyjemnie. Dopiero później pojawiają się wysokie stoły i fajne, okrągłe lampy, które dają sporo światła. Przygotujcie się też na tłum ludzi i sporą kolejkę po zamówienie. Miłe panie z obsługi powiedziały, że na zamówienie będziemy czekać 20-25 min, jednak już po ok. 10 minutach mogliśmy cieszyć się naszym jedzeniem. A podane jest naprawdę fajnie: zawinięte w brązowy papier i podane w emaliowanych korytkach. Do tego każda serwetka miała pieczątkę z nazwą buły. Tak, żeby nikomu się nie pomyliło. :)
Patrząc na menu, macie do wyboru dwa rodzaje bułek: z wołowiną (25 - 30 zł) lub wieprzowiną (23 - 30 zł). Przy zamówieniu okazało się, że nie ma już boczku z żebrem (28 zł), więc z zamówieniem podzieliliśmy się mniej więcej pół na pół - część z nas wzięła reuben sandwich (30 zł), czyli pastrami z kiszoną kapustą w fantastycznie przyrządzonej grzance na maśle, a część pulled pork (23 zł). Pastrami było idealne. Dawno nie jadłam tak dobrze zrobionej buły. Mięso było miękkie, rozpływało się w ustach i miało korzenny posmak. Niestety pulled pork zdecydowanie odstawało. Mięso było dość suche i nawet colesław i sos BBQ ich roboty nie uratował sprawy. A szkoda, bo mogło być perfekcyjnie. Chociaż znajomi mówią, że kiedyś pulled pork też rozpływał się w ustach. Oby to pogorszenie nie było na stałe.
PS. Jeśli do buły macie ochotę napić się dobrego piwa, podskoczcie naprzeciwko do Weźże Krafta. Świetne, klimatyczne miejsce i mnóstwo chmielu na kranach. :)
Patrząc na menu, macie do wyboru dwa rodzaje bułek: z wołowiną (25 - 30 zł) lub wieprzowiną (23 - 30 zł). Przy zamówieniu okazało się, że nie ma już boczku z żebrem (28 zł), więc z zamówieniem podzieliliśmy się mniej więcej pół na pół - część z nas wzięła reuben sandwich (30 zł), czyli pastrami z kiszoną kapustą w fantastycznie przyrządzonej grzance na maśle, a część pulled pork (23 zł). Pastrami było idealne. Dawno nie jadłam tak dobrze zrobionej buły. Mięso było miękkie, rozpływało się w ustach i miało korzenny posmak. Niestety pulled pork zdecydowanie odstawało. Mięso było dość suche i nawet colesław i sos BBQ ich roboty nie uratował sprawy. A szkoda, bo mogło być perfekcyjnie. Chociaż znajomi mówią, że kiedyś pulled pork też rozpływał się w ustach. Oby to pogorszenie nie było na stałe.
ul. Dolnych Młynów 10 (Śródmieście)
PS. Jeśli do buły macie ochotę napić się dobrego piwa, podskoczcie naprzeciwko do Weźże Krafta. Świetne, klimatyczne miejsce i mnóstwo chmielu na kranach. :)
LODZIARNIA DONIZETTI
Jeśli macie ochotę na całkiem niezłe lody w pobliżu Rynku, to polecam odbić od Floriańskiej i kierować się w stronę kolejki, której nie da się przeoczyć. Ale wszystko idzie bardzo sprawnie, więc nie będziecie musieli długo czekać.
Dla mnie najgorszym wyborem jest... zbyt duży wybór. :) Tutaj zdecydowanie miałam za wiele smaków do wyboru. W końcu zdecydowałam się na śmietankę i karmel na słonym maśle (jedna porcja 4 zł, można brać smaki pół na pół). Od tego drugiego smaku oczekiwałam wiele i, mówiąc szczerze, trochę się rozczarowałam. Był zbyt karmelowy, a słoności prawie wcale nie było czuć. Próbowałam także różę i muszę przyznać, że była fantastyczna. Jeśli nie macie ochoty na lody, zawsze możecie zamówić shake (8 zł) na bazie jednego smaku lodów (polecam czekoladowy!) lub gofry, czy naleśniki.
CYTAT CAFE
Kawiarnia Cytat Cafe pojawiła się na naszej gastro-mapie zupełnie przypadkowo. Mieliśmy jeszcze sporo czasu do naszej rezerwacji w Pizzeria 00 (będzie o niej w następnym wpisie o Krakowie) i ogromną chęć na mrożoną kawę... a że Cytat Cafe było po drodze, to wybór był prosty. Od samego wejścia urzekł mnie wystrój kawiarni. Z pozoru totalny chaos: siedzenia z palet, przypadkowe napisy na ścianach i labirynt pomieszczeń. Natomiast ilość książek, która tam się znajduje, mogłaby wprowadzić w zakłopotanie niejednego bibliofila. Do tego wiele z tych książek można było po prostu kupić. Kolejnym plusem tego miejsca jest na pewno niebanalne poczucie humoru (hasło do WI-FI brzmiało mniej więcej "zjemcikota", a drzwi na zaplecze miały napis "you shall not piss" i opis gdzie znaleźć toaletę).
Kawę mają naprawdę niezłą. Od podstawowych wyborów jak espresso (6,90 zł), przez mrożoną kawę z bitą śmietaną (10,90 zł), aż po kawę o smaku oreo, czy lawendowo-jaśminowe latte (14,90 zł). Ja w kawie nie lubię eksperymentów, ale dla kogoś bardziej odważnego w tej kwestii będzie to nie lada gratka. Próbowaliśmy również mrożonej herbaty o smaku arbuzowym, która była dość ciekawa i smaczna.
Kawę mają naprawdę niezłą. Od podstawowych wyborów jak espresso (6,90 zł), przez mrożoną kawę z bitą śmietaną (10,90 zł), aż po kawę o smaku oreo, czy lawendowo-jaśminowe latte (14,90 zł). Ja w kawie nie lubię eksperymentów, ale dla kogoś bardziej odważnego w tej kwestii będzie to nie lada gratka. Próbowaliśmy również mrożonej herbaty o smaku arbuzowym, która była dość ciekawa i smaczna.
ul. Miodowa 23/1 (Kazimierz)
Mam nadzieję, że taka forma relacji wam odpowiada. Jeśli macie jakieś pytania czy sugestie, zostawcie komentarz albo odezwijcie się do mnie na Instagramie lub na Facebooku. :) A drugiej części wpisu o Krakowie oczekujcie mniej więcej za 2-3 tygodnie. Nie chcę po prostu, żeby ci, którzy przychodzą tu tylko po łódzkie knajpy, czuli się olani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz