sobota, kwietnia 14, 2018

Legendarny Manekin i ich wiosenno-letnie menu

Manekin to jedna z najbardziej znanych restauracji na gastronomicznej mapie Łodzi. Jest jedną z jedenastu w Polsce (naleśniki zjecie również w Toruniu, Bydgoszczy, Poznaniu, Warszawie, Opolu i Gdańsku). O długich kolejkach klientów czekających na stolik opowiadają nawet najstarsi górale. A kto nigdy w tej kolejce nie stał, niech pierwszy rzuci kamień. I niech żałuje, jeśli nigdy nie próbował. :)


Na oficjalnym FB informacja o nowej karcie na wiosnę/lato 2018 pojawiła się 3 kwietnia. Oprócz opisania tego, co przykuło moją uwagę i co jest warte polecenia, dorzucę też kilka zdań o stałych pozycjach w manekinowym menu. A jest ono dość obszerne. Znajdziecie tam ogromny wybór naleśników wytrawnych (standardowe, Primavera, na cieście ziemniaczanym, zielonym – z dodatkiem młodego jęczmienia - lub kukurydzianym) i naleśników słodkich oraz pancakeów (oba rodzaje w wersji zwykłej lub czarnej – na cieście z dodatkiem palonego ziarna kakaowca). Ceny są różnorodne, ale za jedno danie nie zapłacicie więcej niż 19,50 zł (np. zielony naleśnik z pieczonym łososiem, liśćmi szpinaku i pomidorami). Najtańszy w kacie jest słodki naleśnik z cukrem pudrem, który kosztuje 5,50 zł. Oprócz naleśników w typowej formie zjecie tu również tagliatelle naleśnikowe, czyli naleśnikowy makaron z dodatkami (od 16 zł do 19,50 zł), a także krokiety naleśnikowe w 3 odsłonach. Każda porcja (2 szt.) podawana jest z barszczem czerwonym i sosem czosnkowym. Do naleśników wytrawnych i słodkich w cenie macie jeden sos do wyboru. Lista sosów znajduje się na dole menu, tuż nad dodatkami, które za odpowiednią dopłatą możecie dorzucić do swojego naleśnika. 

Jeśli chodzi o napoje do wyboru macie wiele opcji ciepłych, zimnych, z procentami lub bez. Tutaj każdy wybierze dla siebie to, na co akurat ma ochotę (oprócz kraftowych piw, bo tutaj leją tylko koncerniaki). My zawsze bierzemy lemoniadę z cytryną i miętą, która robiona jest na miejscu. Cena za 0,3l to 5,50 zł, a za 0,5l zapłacicie 6,50 zł. Oprócz lemoniady na miejscu robione są wszystkie napoje z rubryki "Nasze Napoje".


Jeśli nie jesteście bardzo głodni zawsze możecie zamówić sałatkę lub zupę. Ceny za sałatki są podobne jak za naleśniki, za to zupę możecie zjeść już od 4,50 zł (barszcz czerwony). Najdroższą zupą w menu jest krem z borowików i żurek (9,50 zł). Oba serwowane są w chlebie, przez co wyglądają naprawdę świetnie.

Z wytrawnych opcji zdecydowaliśmy się na zupę i drugie danie. Na początek wjechał chłodnik (8 zł). To jest moje ulubione pierwsze danie w Manekinie – obok kremu z borowików i kremu z pieczonych buraków, który pojawia się w karcie jesienno-zimowej. Mam wrażenie, że chłodnik z roku na rok jest coraz lepszy. Orzeźwiający i treściwy - tak można opisać go w dwóch słowach. Idealny na upalne, letnie dni. Tyko uważajcie, bo jest go całkiem sporo i jeśli nie jesteście bardzo głodni, to możecie się nim zapchać. 
 
tagliatelle kurczak z fetą | lemoniada 0,5 l (6,50 zł)

Następnie zamówiliśmy dwie nowości: tagliatelle i naleśnika. Tagliatelle kurczak z fetą, pomidorami i liśćmi szpinaku (18 zł) niczym mnie nie zaskoczył. Był zwyczajnie smaczny. Kurczaka spodziewałam się odrobinę więcej, ale tym sposobem mięso nie dominowało nad dodatkami, które są delikatne w smaku. Dlatego feta idealnie dopełniała całe danie.  A jej akurat było „od serca”. Natomiast naleśnik z pieczonymi batatami, brokułem i indonezyjskim sosem chilli – sambalem (14 zł) bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Bałam się, że to połączenie może być mdłe. Nic z tych rzeczy. Naleśnik był wyrazisty, dobrze doprawiony i miał sporo nadzienia. Pasta z chilli sprawiła, że był ostry, ale bez przesady.
  
Na koniec dobiłam się (dosłownie!) deserem. I to nie byle jakim! Jeśli jem coś słodkiego w Manekinie, to najczęściej są to pancackes. Bardzo byłam ciekawa placków z czarnego ciasta, ale tym razem wybór padł na pankejki z preclami, słonym karmelem i lodami waniliowymi (13 zł). Połączenie słodkiego, puchatego ciasta i cukru pudru z solonymi preclami jest fantastyczne. Przy przygotowywaniu tego posta i wybieraniu zdjęć zorientowałam się, że nie dostaliśmy lodów. Ale nic się nie stało, i tak bym ich nie zmieściła. :)



Początkowo nie chciałam oceniać obsługi w Manekinie, ale uznałam, że będę nie fair w stosunku do was. Bałam się, że w ogóle nie byłabym obiektywna, bo przez dłuższą chwilę tam pracowałam i darzę to miejsce ogromnym sentymentem. Nie chcę udawać, że tego półtora roku nie było w moim życiu. W dodatku wielu moich współpracowników wciąż tam pracuje. Uznałam jednak, że ostatnio coraz częściej zdarza się, że obsługują mnie kelnerki, których w ogóle nie znam i są dla mnie takimi samymi członkami obsługi, jak kelnerzy w innych restauracjach. Mam nadzieję, że przymkniecie na to oko i jednak nie będziecie odbierać tej recenzji inaczej niż innych.


SMAK: 5/5

WYSTRÓJ: 5/5
OBSŁUGA: 4/5
CZAS OCZEKIWANIA: 3/5
STOSUNEK CENY DO JAKOŚCI: 5/5

OCENA OGÓLNA: 5/5


 ul. 6 sierpnia 1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz