niedziela, kwietnia 01, 2018

Hamra, czyli egzotyczna podróż do serca Libanu

Jeśli kiedykolwiek myśleliście o podróży na bliski wschód, aby spróbować egzotycznych smaków, to już nie musicie latać aż tak daleko. Od października 2017 w podwórku przy ul. Piotrkowskiej 89 funkcjonuje Hamra, czyli restauracja, która serwuje pyszną kuchnię libańską. Właściciele tego miejsca z chęcią zabiorą was w kulinarną podróż prosto do słonecznego Libanu. A ja z przyjemnością ją opiszę.    



To co zastałam w Hamrze urzekło mnie od pierwszego kęsa. Z kuchnią tego regionu spotykam się po raz pierwszy, postanowiłam więc zamówić specjalność restauracji, czyli talerz libański. Znajdziemy tam praktycznie cały przekrój dań, które możemy zamówić również w pełnym wymiarze. W karcie są dwa typy talerza libańskiego – dla jednej (850g, 48 zł) lub dwóch osób (1700 g, 89 zł). Jednak zgodnie z rekomendacją kelnerki, mniejszy talerz spokojnie wystarczy dla dwóch osób. Może nie wygląda, ale jest bardzo sycący.

W talerzu libańskim znajdziecie ok. 11 różnych dań. Najbardziej smakowała mi kefta, czyli aromatyczny i mocno korzenny szaszłyk jagnięcy, kaszotto z kaszy bulgur i parmezanu, które miało cudowny, gładki smak, a także bardzo delikatny i soczysty kurczak posypany granatem. Oprócz tego możemy zjeść bakłażanowe rollsy, czyli mielone mięso jagnięce z orzeszkami pinii, ryżem, cebulą, czosnkiem i kuminem owinięte w plasterki grillowanego bakłażana oraz najlepszy hummus, jaki do tej pory miałam okazję próbować. Do tego jest w trzech smakach! Wiem, że ludzie zachwycają się grillowanym serem halloumi, ale na mnie nie zrobił aż takiego wrażenia. Był również falafel, zupełnie poprawny i dobry. Jako dodatki znajdziecie tam dwa dipy, czerwoną rzepę i chleb libański.


Chcąc spróbować czegoś więcej, zamówiliśmy również zupę z czerwonej soczewicy i kuminu (15 zł). Zupa ma rdzawo-czerwony kolor i przepięknie pachnie. Gdy tylko ładnie się uśmiechniecie, kelnerki bez problemu rozleją wam zupę w dwie miseczki (jeśli oczywiście idziecie w dwie osoby i nie chcecie jeść z jednej miski). Zupa podawana jest z chlebkiem libańskim, który dobrze ją uzupełnia. Jest bardzo cienki i delikatny, ale ma świetny dymny posmak, który nadaje mu charakteru.

Myśląc o kuchni bliskiego wschodu można założyć, że wnętrze restauracji będzie przytłaczające, pełne przepychu i mocnych zapachów. Na szczęście tego w Hamrze nie znajdziecie. Jest nowocześnie i jasno, ale przy tym miejsce nie straciło egzotycznego ducha – na ścianach wiszą zdjęcia z Libanu, a gdzieniegdzie ujrzycie wzory w charakterystyczne architektoniczne łuki. Wszystko dopełnia muzyka. Nie jest nachalna, praktycznie wcale jej nie słychać, ale zachowuje klimat całego miejsca.

Nie mam innego wyjścia, jak tylko oznajmić, że Hamra na pewno wskoczyła do mojego osobistego rankingu top 10 łódzkich restauracji. Wiem, że ta mnogość przypraw i smak niektórych potraw długo jeszcze będzie za mną chodzić. Na pewno będę tam wracać, bo jest jeszcze kilka rzeczy, które chciałabym spróbować, a na które nie miałam już miejsca. Jestem pewna, że się nie zawiodę.

SMAK: 5/5

WYSTRÓJ: 5/5
OBSŁUGA: 4/5 
CZAS OCZEKIWANIA: 5/5
STOSUNEK CENY DO JAKOŚCI: 4/5

OCENA OGÓLNA:  5/5



ul. Piotrkowska 89

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz