niedziela, sierpnia 05, 2018

Poza Łodzią: najlepsze jedzenie w Madrycie

Sierpień dopiero się rozpoczął, czas urlopowy w pełni, a do końca wakacji został niespełna miesiąc. Jestem pewna, że wielu z was nie zaczęło jeszcze swojego urlopu (w tym ja!), więc trafi się ktoś, kto wybiera się do stolicy Hiszpanii. Ja byłam tam w maju i nie mogłam odmówić sobie przetestowania madryckiego jedzenia.



Meksykańskie tacos za 1 euro? Tylko w TAKOS AL PASTOR!

Naprawdę, dawno mnie nic tak nie zachwyciło, jak tanie, meksykańskie jedzenie. Znaleźliśmy je przypadkiem, na pewnej znanej wyszukiwarce jedzeniowo-podróżniczej. I takie znaleziska cieszą najbardziej, a świadczy o tym fakt, że odwiedziliśmy to miejsce dwukrotnie w ciągu 9 dni. Za każdym razem czekając dobre 20-30 minut w kolejce do stolika. To mówi samo za siebie.

Miejsce znajduje się w samym centrum, niedaleko Puerta del Sol, więc traficie tam bez problemów. Tak jak pisałam wyżej - swoje trzeba odstać. Zamawiacie przy kasie, dopiero potem obsługa sadza was do stolika. Warto więc już w kolejce zorientować się co zamówicie. Za pierwszym razem wzięłam 7 tacos wymienionych na tablicy tuż przy kasie. :) Tacosy są naprawdę niewielkich rozmiarów i jedna sztuka to koszt 1 euro.



Przy drugiej wizycie oprócz tacos, spróbowaliśmy też quesadillas. Placki były odrobinę większe niż te od tacos i wypełnione po brzegi ciągnącym się serem. Ceny oczywiście też były odpowiednio wyższe (2-2,5 euro). Były pyszne, choć mam wrażenie, że w niektórych przypadkach ser zabijał smak reszty dodatków, ponieważ było go tak dużo.

Calle de la Abada 2, Madryt (opisywane miejsce)
Calle Botoneras 7, Madryt (drugi lokal)


El miniBAR - jak na tapas to wyłącznie tutaj

Restauracja El miniBAR to kolejne miejsce, które z czystym sumieniem będę polecać wszystkich wybierającym się do Madrytu. Znajduje się bardzo blisko Plaza Mayor i rzut beretem od Mercado de San Miguel. Obsługa jest przemiła, uśmiechnięta i chętna do pomocy. 

Ten lokal również odwiedziliśmy dwa razy, bo za jednym zamachem nie udało nam się spróbować wszystkiego, czego chcieliśmy. Menu mają dość obszerne i większość dań z karty zamówicie w dwóch rozmiarach: tapa, czyli przekąska i ración, czyli pełna porcja. Tapa to mniej więcej połowa ración - i cenowo i objętościowo (odrobinę bardziej opłaca się pełną porcję, ale nam zależało na spróbowaniu jak największej ilości potraw).


Za pierwszym razem odwiedziliśmy El miniBAR w tygodniu, mniej więcej w porze obiadowej. Lokal był prawie pusty, bo hiszpanie nie jedzą obiadu o "naszej" porze. Oni wychodzą dopiero późnym wieczorem na kolację.
Jedzenie przychodziło więc szybko i sprawnie. Na pierwszy rzut zamówiliśmy fajitas de carne (2,5 euro - tylko w jednym rozmiarze), czyli mini burrito z wołowiną z guacamole, dwie kanapki w pełnych porcjach (każda 4,50 euro) - z szynką serrano i pomidorami oraz z serkiem Philadelfhia, wędzonym łososiem, pomidorkami i guacamole. Każde z tych dań warto spróbować, bo były naprawdę smaczne.


Na koniec dostaliśmy coś, co przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Coś z czego to miejsce słynie, czyli smażony ser kozi. El miniBAR, zgodnie z informacją w menu, otrzymał za to danie w 2013 nagrodę "Tapas in Madrid". Połowa porcji (na zdjęciach) to koszt 6 euro, a ración - 10 euro. 

Smażony ser był lekko roztopiony w środku, z lekko chrupiącymi brzegami . Podawany był na ciepło z olejem z kolendry i położony na dżemie z pomidorów. Uwierzcie mi, nigdy nie jadłam czegoś podobnego. Jednocześnie słodkie i wytrawne, chrupki i rozpływające się w ustach. Cudo! Oczywiście, jeśli nie lubicie charakterystycznego smaku koziego sera, to na pewno wam to nie posmakuje. Ale jeżeli jesteście fanami kulinarnych eksperymentów, to jest to obowiązkowa pozycja na waszej kulinarnej liście!

Za drugim razem postanowiliśmy spróbować coś więcej niż kanapki i zamówiliśmy cztery różne tapas. Wybór był trudny, ale w końcu zdecydowaliśmy się na pierś z kurczaka w lekko pikantnym, serowym sosie (6 euro), krokiety, każdy o innym smaku (5,50 euro), "chicken cigarettes" z żółtkiem jajka i sosem balsamicznym (5 euro) oraz rollsy z bakłażana i bekonu w pomidorowo-pomarańczonym sosie z serem feta (4,5 euro). Jeśli miałabym wybrać, które z nich było najlepsze, to na pewno bakłażanowo-bekonowe rollsy! Chociaż reszta dań też była warta spróbowania.

 
Calle del Meson de Paños 1, Madryt

MISTURA - lody jak marzenie!

Wiadomo, jak na dworze jest tylko odrobinę mniej niż 30 stopni, to miło jest orzeźwić się porcją lodów. A jeszcze jeśli są tak dobre jak te, serwowane w Mistura, to już w ogóle super. Są to chyba jedne z lepszych lodów, jakie kiedykolwiek jadłam. Smaki są sezonowe, codziennie inne. Podobno robione tylko z naturalnych składników.


Każde z nas zdecydowało się na dwa smaki w kubeczkach (oczywiście wafelki też są dostępne), udało się więc spróbować: ryż na mleku, pistację, brownie i gruszkę. Wszystkie smaki były pyszne, ale to pistacja i gruszka zrobiły na mnie największe wrażenie. Nigdy nie jadłam tak świetnych lodów o smaku pistacji! 

Oprócz lodów możecie tam zjeść ciasto, gorfa, czy zamówić kawę oraz świeżo wyciskany sok. Wszystko co najlepsze, aby nabrać sił przed kolejną wycieczką po zakamarkach Madrytu. :)


Calle Ciudad Rodrigo 6, Madryt (tuż przy Plaza Mayor)
Calle de Augusto Figueroa 5, Madryt
Calle de Goya 50, Madryt

PODSUMOWANIE

Byliśmy oczywiście jeszcze w wielu miejscach wartych polecenia jak Tierra Burrito Bar niedaleko Estadio Santiago Bernabéu. Ale uznałam te 3 za najciekawsze i najsmaczniejsze na mapie stolicy Hiszpanii. Jeśli kiedykolwiek będziecie w Madrycie i odwiedzicie któreś z tych miejsc - dajcie znać, chętnie posłucham waszych opinii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz